„Bogowie” – święty gniew

with Brak komentarzy
[zdj: forum.idg.pl]
Właśnie wróciłam z filmu „Bogowie” – mocny, żywy, świetnie zagrany! I co szczególnie mi zapadło w pamięć – dużo w tym filmie złości i bluzgów. Ale nie takich jak w sensacyjnych polskich filmach, gdzie zastępują fabułę, czy jak w „Dniu świra”, gdzie są wyrazem bezsilności.
Tutaj jest złość, która służy ostatecznie wzmocnieniu. Złość, że ludzie nie robią wszystkiego, co mogą, że myślą w ograniczony sposób, nie patrzą dalej, nawet nie próbują. I szaleństwo – gdy rekrutuje zespół wśród gruzów nazwanych kliniką, jedzie na złamanie karku do Zabrza, biega ze skalpelem na ulicy, zwalnia i zatrudnia ludzi w 3 minuty.


Marshall Rosenberg autor metody Porozumienia Bez Przemocy powiedział, że „w każdym gniewie jest ukryte źródło życia”. Jeśli się złościsz, to znaczy, że Ci na czymś zależy. Biblia mówi o świętym gniewie, który jest reakcją na zło. I pamiętam taką swoją złość w planowanym projekcie, w beznadziejnym momencie, że zrobiłam już tyle i że na pewno się nie cofnę. I tak było i się udało. I szukam teraz często jakiegoś dobra w mojej złości.

Drugi ważny dla mnie wątek tego filmu to żona Religi – stojąca w cieniu, rezygnująca z pracy zawodowej, mieszkająca ponad 200 km od męża z dziećmi, znosząca jego nieobecności i wykańczającą walkę o innych. Zastanawiam się, czy bym tak potrafiła. Zostawić swoje plany, dumę dla czegoś ważniejszego. Wspierać z serca i wbrew logice. Do Państwa Religów nam daleko, ale pamiętam, że w ważnej dla mnie decyzji (nielogicznej, wymagającej, ryzykownej) mój Mąż powiedział mi, „zrób to, przecież tego chcesz naprawdę”. Więc chyba jesteśmy na dobrej drodze:)
Zobaczcie film koniecznie i poszukajcie swoich wątków, podzielcie się wrażeniami! (Szefowie zespołów też znajdą wiele dla siebie!)