Natknęłam się ostatnio znowu na historię Bronnie Ware, która pracowała kilka lat jako pielęgniarka w australijskim hospicjum i wysłuchiwała, czego ludzie żałują w przed śmiercią. Oto kilka przykładów, którymi się podzieliła:
Ludzie żałowali:
- że nie podążali za swoimi marzeniami
- że pracowali za dużo i nie mieli czasu dla i przyjaciół
- że zbyt rzadko mówili „kocham”
- że nie mówili częściej, co czują
- że nie mieli odwagi, by żyć autentycznie
I najbardziej uderza mnie dziś ten ostatni punkt. Chciałabym częściej reagować z serca. Badaczka wrażliwości Brene Brown pięknie opowiada, że odwaga „courage” pochodzi od słowa „coeur”, czyli serce, bo życie autentyczne to pokazywanie swoich uczuć, tego, co jest nam bliskie, nawet jeśli trudne i wymaga przełamania się (posłuchaj Brene tutaj, to jedno z najbardziej poruszających wystąpień na Ted.com!)
Staram się być autentyczna w relacjach z bliskimi, mówić co czuję i myślę, że całkiem dobrze mi to wychodzi. I często mam też potrzebę autentyczności w stosunku do obcych osób, w drobnych sytuacjach w tramwaju: ktoś zatroszczy się o drugą osobą, złapie drzwi, spontanicznie ustąpi miejsca, nawet jeśli mnie to nie dotyczy (?), to mam ochotę się uśmiechnąć, podziękować jak człowiek człowiekowi, że to fajnie, że ktoś widzi innych.
Spotkałam kilka miesięcy temu pięknie ubraną starszą panią. Jechałam obok niej w tramwaju, miała idealnie siwe włosy, delikatny makijaż, kolorowe pastelowe paznokcie, opalone nogi i najładniejsze sandały, jakie widziałam tego lata! Wszystko gustownie dobrane, może jechała na jakiś podwieczorek z przyjaciółką, albo randkę. Chciałam jej powiedzieć, że ładnie wygląda, że dzięki niej doświadczyłam tego popołudnia estetycznej przyjemności z patrzenia na radosną, piękną kobietę, i że buty ma ładne też chciałam powiedzieć… No i co? I wysiadłam jak milczek na kolejnym przystanku i nie wykorzystałam tej okazji. A może opowiedziałaby to koleżance, zrobiłoby się jej miło, miałaby więcej odwagi, żeby częściej się tak ubierać i nie przejmować szarymi paniami w beretach, które patrzą spode brwi na kolorowe paznokcie.
Jasne, to była drobna rzecz. Ale do tej pory przypominam sobie o tej pani, gdy zastanawiam się, czy coś powiedzieć, czy przemilczeć („bo głupio… bo co ktoś sobie pomyśli”).
Może też tak masz?
W jakich sytuacjach chciałbyś działać bardziej autentycznie, w zgodzie z sercem?
Czego nie chciałbyś załować?