Zaskakujące jak czasami to, co użyteczne w pracy sprawdza się w życiu rodzinnym i na odwrót. Jeśli jesteś szefem, albo żoną/mężem/rodzicem, zastanawiałeś się kiedyś dlaczego podwładni lub rodzina szanują/słuchają Cię i zgadzają się z Tobą?
John C. Maxwell ma na ten temat ciekawe przemyślenia. Jest pastorem, mówcą motywacyjnym (u ewangelików to częste połączenie), autorem kilku poczytnych książek. Przygotowując się do warsztatów dla liderów i po obejrzeniu jego wystąpienia (link) zaczęłam zastanawiać się nad możliwym zastosowaniem jego modelu w rodzinie. Ale po kolei.
1 Poziom przywództwa – Ludzie za Tobą idą, bo muszą.
Od tego się często zaczyna. Ktoś nadał Ci funkcję przełożonego. Objąłeś stanowisko lidera, masz to w tytule stanowiska. Może jeszcze się nim nie czujesz, ale takie są Twoje obowiązki. Ludzie słuchają Cię, bo muszą, bo oceniasz ich pracę, taka Twoja rola, ale jeszcze nie mają do Ciebie zaufania. Zwykle na tym etapie nie dają z siebie tego, co najlepsze, ale czekają aż będą mogli spokojnie wyjść sobie z pracy.
W rodzinie to może być sposób budowania autorytetu na zasadzie „tak będzie, bo ja tak powiedziałem”. Brr… zwykle nie działa dobrze na morale. Może sprawdza się na początku z niesamodzielnym i zależnym dzieckiem, zanim odkryje, że nie wszystko jest tak jak mówi rodzic. I wtedy na większy autorytet trzeba sobie zasłużyć. Może to być też relacja oparta na przyzwyczajeniu albo różnego rodzaju przymusie „jestem z tobą, bo nie umiałbym być sam”, „odwiedzam Cię, bo tak wypada”.
Poziom 2 – Ludzie idą za Tobą, bo chcą.
Tutaj już ludzie Cię lubią, mają do Ciebie zaufanie, zbudowałeś z nimi dobrą relację, wiedzą, że mogą na Ciebie liczyć. Lubią z Tobą pracować, lubią swoją pracę. Pozytywne relacje sprawiają, że dają z siebie więcej. No i możnaby się zastanowić czego chcieć więcej w pracy? A tu jeszcze 3 poziomy…
Myślę, że w rodzinie to może być takie przebywanie ze sobą, które daje radość, sprawia, że lubimy ze sobą przebywać, szukamy ze sobą kontaktu, chcemy się odwiedzać. Zamiast pooglądać telewizję, wolimy pogadać, dzwonimy do siebie bez okazji, wychodzimy wspólnie.
Poziom 3 – Ludzie idą za Tobą, z powodu tego, co zrobiłeś dla organizacji
Ludzie szanują Cię, widząc owoce Twoich wysiłków, włożoną pracę, wyniki, pokonane trudności. Dajesz dobry przykład swoją pracą. Dlaczego ten poziom jest wyżej niż relacje? Bo czasem możemy się lubić, ale możemy nieefektywnie ze sobą pracować.
W rodzinie to taki poziom relacji, gdy szanujemy kogoś za to, co robi dla rodziny, np. rodziców gdy odmawiają sobie odpoczynku, żeby wybudować dom. A z drugiej strony dziecko może miło i owocnie spędzać czas z ojcem (poziom 2), ale trudno jest mu zrozumieć dlaczego tak odburkuje mamie i budować zaufanie oparte na dobrym przykładzie zachowań (poziom 3).
Poziom 4
Ludzie idą za Tobą z powodu tego, co dla nich zrobiłeś.
W pracy, to tacy liderzy, którzy dbają o rozwój swoich ludzi, nie przypisują sobie wszystkich zasług, ale dają „błyszczeć” swoim ludziom. To liderzy, którzy słuchają i spędzają czas z ludźmi, inwestują w nich czas i pieniądze. Wiedzą, że nie da się ich zatrzymać na jednym stanowisku „bo już się dobrze sprawdzają, więc niech tak zostanie”, ale pchają ich dalej, dając trudniejsze zadania i wsparcie, gdy tego potrzebują.
W rodzinie to relacja, która wynika z troski i działań dla drugiej osoby, nawet jeśli ich do końca nie akceptujemy albo my postąpilibyśmy inaczej. Jak to wczoraj usłyszałam na kazaniu „kochać, nawet jak się nie rozumie”. To rodzic, który wie, że dziecko nie jest jego własnością. Pięknie to pokazuje film „Wilcze dzieci”, który ostatnio widziałam. Animowana historia matki, która obserwuje jak jej dwójka dzieci dorasta w zupełnie innych kierunkach i charakterach. I mądrze wspiera je z boku, wypuszcza, kiedy są gotowe.
Poziom 5
Ludzie za Tobą idą, z powodu tego, kim jesteś.
Poziom na który pracuje się chyba całe życie. Połączenie mądrości, doświadczenia, wartości, które pokazujesz i postawy, które sprawiają, że ludzie doceniają Ciebie jako osobę i to, co reprezentujesz. Jakby to nazwać? Autentyczność? Spójność?
W rodzinie taką funkcję pełnią dla nas rodzice, gdy jesteśmy już dojrzalsi albo dziadkowie (możemy mieć czasem wrażenie, że z rodzicami to się w ogóle nie możemy dogadać, ale dziadkowie są tacy mądrzy, jak to jest że ta mądrość przeskoczyła jedno pokolenie?:)