Minimalizm – odejmij, żeby dodać

with 6 komentarzy
Czytałam niedawno „Magię sprzątania” Marie Kondo, która wg mnie jest mistrzynia w nurcie minimalizm domowy i radzi, by „żegnać się” z przedmiotami, które spełniły swoją rolę, a których już nie używamy. Podziękować im za dobro, które wniosły i pożegnać się. Może też tak masz? W szafie, w głowie i planie dnia nie mieszczą się już rzeczy, których nie używasz, a nie masz miejsca na nowe i piękne?

Minimalizm – Na co chcesz robić miejsce?

Najważniejsza jest Twoja motywacja – po co chcesz ograniczać bodźce, zajęcia, natłok obowiązków? I chodzi o fizyczne ograniczanie przedmiotów w twoim otoczeniu, żeby ładniej mieszkać, ale i miejsce na nowe pasje i marzenia.
 

Na co chcesz przeznaczać więcej czasu?

 

Czego chcesz spróbować? 

 

Jak chcesz się czuć?

Bo wiesz, czas się nagle nie odnajdzie jak zgubiona zabawka pod kocem, ale możemy go zyskać, jeśli coś ograniczymy. Jak może wiecie, piszę powieść u wspaniałej Marii Kuli i za jej radą postanowiłam niczym Proust poszukać straconego czasu. Przy intensywnym życiu rodzinnym i towarzyskim, pełnym etacie, miłości do spania, jednej książce tygodniowo i 2 godzinach dojazdu dziennie trudno oczekiwać, że czas odnajdzie sam!
Pomyślałam, że oprócz pisania chcę też regularnie ćwiczyć, modlić się i rozwijać bloga. Właściwie w tej kolejności: modlić się, ćwiczyć, tworzyć powieść i bloga (Mąż sam upomina się o uwagę, więc tego nie muszę pilnować:). Ok, mam już swoje priorytety.

Wiem już czego chcę! A co mogę odjąć?

Co mogę ograniczyć, co mi nie przynosi dużej wartości?

  • Popatrzyłam co robię  tzw. wolnym czasem. Na pierwszy ogień poszedł facebook (wchodzę raz dziennie wieczorem albo gdy czekam w kolejce po obiad:)
  • Potem ograniczyłam słuchanie radia (polityki, reklam, rozmów o niczym)
  • Telewizora już dawno nie włączam
  • Wypisałam się z kilku newsletterów i spamów, jakie dostaję na maila. Chcę czytać tylko ważne rzeczy.

I tak znalazłam dużo czasu na pisanie i czytanie w trakcie dojazdu do pracy – 2 h dziennie w obie strony – luksus! A po powrocie z pracy, ćwiczę żeby zresetować głowę i kręgosłup.
Świetnie sprawdza się metoda „5 zdań dziennie” od koleżanki Ani z kursu powieściopisania:

Każdego dnia chociaż byłabyś najbardziej zmęczona napisz chociaż 5 zdań, przed snem, w telefonie, w tramwaju, nawet 5 najbardziej beznadziejnych zdań. I działa – czasem rzeczywiście piszę 5, ale zwykle więcej i wcale nie są takie złe.

 

Podobnie z ćwiczeniami:

Serio nie masz czasu zrobić 5 przysiadów albo porozciągać się 10 minut?

 

Dla ważnych rzeczy szukam stałych pór i okazji, które mi o tym przypominają

Modlitwa po przebudzeniu i przed zaśnięciem, pisanie w autobusie, ćwiczenie zaraz po powrocie z pracy.  I możemy czytać mądre książki o nawykach, ale to już dawno nasi dziadkowie stosowali – np. kiedyś dzwony wzywały na stałe modlitwy w ciągu dnia (Anioł Pański o 12, rzucasz wszystko i się modlisz!)

Jasne nie wszystko jest kolorowe, niektóre zdania w mojej powieści ocierają się o kicz i czasem ta moja joga jest naprawdę żałosna – kot lepiej rozciąga się na macie niż ja.
Ale są takie rzeczy, z których nie chcę rezygnować – tworzenie i dbanie o siebie i bliskich jest jedną z nich.

A ty czego chcesz spróbować?

Na co chcesz zrobić miejsce u siebie?

Z czego możesz zrezygnować?

***

Jeśli chcesz zostać na dłużej, zapisz się do newslettera (jest minimalistyczny, raz na miesiąc:) albo polub mój fanpage