Z mięśniem bliskości jest jak z regularnym ćwiczeniem. Jeśli robimy sobie dłuższe przestoje, to potem jest trudniej. Jeśli długo nie rozmawiamy w rodzinie, z przyjaciółmi, nie wiemy co się u drugiej osoby dzieje, to potem coraz bardziej tęsknimy albo się odgradzamy. Mięsień nieużywany zanika.
Nazwę zaczerpnęłam ze świetnej książki ks. Jana Kaczkowskiego „Grunt pod nogami”:
„Jeżeli będziemy mieć silny mięsień dobroci i bliskości, to choćby
przyszła największa tragedia, nie rozpadniemy się na tysiące kawałków
jak kryształ. Ocalejemy dzięki temu, że będziemy mieli w naszej
rodzinie, czy wśród przyjaciół wyćwiczony mechanizm rzucania się sobie w
ramiona. Będzie trudno, ale otuleni tą miłością, związani nią
przejdziemy przez najgorszy czas”.
przyszła największa tragedia, nie rozpadniemy się na tysiące kawałków
jak kryształ. Ocalejemy dzięki temu, że będziemy mieli w naszej
rodzinie, czy wśród przyjaciół wyćwiczony mechanizm rzucania się sobie w
ramiona. Będzie trudno, ale otuleni tą miłością, związani nią
przejdziemy przez najgorszy czas”.
Okazje do ćwiczenia tego mięśnia mogą być różne: spotkanie przy kawie, wspólne śniadanie, trochę dłuższa przerwa w pracy, telefon, albo sms w biegu. Szczególnie, kiedy przeżywamy coś trudnego. To taki zapas sił i energii na trudne czasy.
Staram
się więcej czasu spędzać na ważnych rzeczach, a nie w sieci.
się więcej czasu spędzać na ważnych rzeczach, a nie w sieci.
Czego i
Wam życzę szczególnie w ten baardzo długi weekend majowy!
Wam życzę szczególnie w ten baardzo długi weekend majowy!
Jak się ma Twój mięsień bliskości?
Z kim chciałbyś poćwiczyć bardziej?
Za kim tęsknisz?
Do kogo się odezwiesz?
zdj. Jenelle Ball/unsplash.com