Trudno mi się jest ostatnio wysłowić. Może to nadmiar pracy, brak dłuższego wypoczynku. Staram się skracać i upraszczać zdania, jakie wypowiadam do ludzi i pytam o informację zwrotną, gdy mam wrażenie, że widzę w ich oczach popłoch:) Myślę o dwóch pomocnych w tym czasie cytatach. Jeden z najnowszej książki Jerzego Stuhra „Tak sobie myślę” – za Witkacym: „Kto i po co? Oto są dwa podstawowe pytania człowieka. Nie, jest jeszcze trzecie pytanie – jak? (…) Jeżeli dwa pierwsze pytania pozostają bez odpowiedzi, to wszystko jedno jak”.
Staram się zatem pamiętać o celu szkolenia, ćwiczenia, rozmowy i jego efektywności, forma przychodzi często jako owoc tych przemyśleń. Ufam też w tych działaniach grupie, uczestnikom, którzy sami dobrze wiedzą, jak skorzystać z proponowanych aktywności, co z nich wziąć dla siebie.
Druga myśl, która towarzyszy mi od dawna, jest związana z żydowskim filozofem Martinem Buberem, który uważał, że dążeniem człowieka jest osiąganie spójności między myślą, mową i działaniem. Z braku zgody w tym obszarze biorą się wszystkie nasze wewnętrzne konflikty, a z nich konflikty z innymi ludźmi. Gdy postępuję wbrew swoim przekonaniom, nie mówię tego, co mi przeszkadza, boli, dręczy lub mówię to w sposób zawoalowany, gdy nie wyrażam uczuć, bo może nie wypada… okazji jest mnóstwo. A dbając o spójność, porozumiewam się z innymi (a wg Bubera – też z Bogiem) jedynie tam, gdzie naprawdę jestem, gdzie sama żyję i to moim prawdziwym życiem.
„Chasydzi powiadają, że ze szczerej pomocy rodzą się anioły”. (M.Buber, „Droga człowieka”).