
Słowa de Mello przypominają mi chwilami metodę Non Violent Communication, która mówi, że za każdym naszym zachowaniem i emocjami stoją nasze tęsknoty i potrzeby: „Pomyśl, kiedy byłeś zły i jaki lęk krył się pod twoją złością. Czego bałeś się stracić? Co miano ci zabrać, iż tak bardzo się bałeś? To tutaj tkwi przyczyna twej złości. Pomyśl o jakiejś złej osobie, być może to ty jesteś źródłem jej strachu. Czy widzisz, jak jest przestraszona?” („Przebudzenie”).
Łatwo można zarazić się czyimś entuzjazmem ale i negatywnymi emocjami. Depresja małżonka lub rodzica często prowadzi do podobnych stanów u partnerów czy dzieci. Przełożony wpływa na pracowników przez swój sposób reagowania na decyzje („Nieważne, co zrobimy, to nic nie da”), a nawet tempo prowadzenia spotkań. Pisałam już o narzekaczach, którzy pogarszają funkcjonowanie obszarów w naszym mózgu odpowiedzialnych za pamięć i rozwiazywanie problemów. Wielu psychologów uważa, że jesteśmy bardziej podatni na negatywne emocje niż na pozytywne. Wytłumaczenie? Szybka reakcja na negatywne stany (ból, strach, obrzydzenie) dawała lepsze szanse na przeżycie. Dziś też rozpoznawanie emocji jest korzystne dla współpracy z ludźmi i są osoby które są na nie bardziej wyczulone.
Zadaję sobie często te pytania:
- Jakich emocji i stanów chcę doświadczać częściej w swoim życiu?
- Jakimi ludźmi, obrazami, dźwiękami lubię się otaczać?
- Jaka pora dnia/tygodnia zwykle mnie najbardziej irytuje a jaka daje radość?
- Czego/kogo mogę unikać, aby czuć się swobodniej, przyjemniej?
- Jak mogłabym przedłużać i celebrować te pozytywne stany?
- Jakie moje myśli i przekonania przeszkadzają mi się cieszyć obecną chwilą?
- Czego mi trzeba? Czy jestem teraz szczęśliwa? Co by mi pomogło?