8 rzeczy, których nauczyłam się od Mamy

with Brak komentarzy
„Czego nauczyłam się od Mamy?” Na to pytanie odpowiadały Mamy w gazetce rodzinnej, którą z frajdą współtworzę. I sama zaczęłam się nad nim zastanawiać.
Jakie słowa i działania Mamy na mnie wpłynęły?
Za co jestem jej wdzięczna?
Może zainspiruję Cię do podziękowania swojej Mamie.
 

 

Czego nauczyłam się od mamy?

 

1. Dom jest do mieszkania, a nie do sprzątania.

To nie najważniejsze, ale przyszło mi do głowy jako pierwsze skojarzenie. Nie to żeby w moim domu rodzinnym był bałagan! Ale zawsze ważniejsze jest to, kto w nim jest, a nie jakie przedmioty czy porządek w nim znajdziemy. Zachomikowane wafelki śmietankowe albo truskawki prosto z działki i kubek herbaty mogą być najlepszą ucztą w odpowiednim towarzystwie!

 

2. Dom tworzą ludzie.

Do mojego domu rodzinnego zwykle ktoś wpada. Gdy chodziłam do szkoły, były to dzieci z okolicy, które przychodziły na orzechy albo winogrona, na święta rodzina, a bez okazji sąsiedzi. Pamiętam jak moje koleżanki z zerówki powtarzały, „Twoja Mama jest taka fajna”. I tak jest do tej pory. W czasie wesel i imprez rodzinnych dom szybko wypełnia się ludźmi i mam wrażenie, że każdy czuje się tu od razu jak u siebie.

 

3. Kiedy dajesz,  masz więcej.

Mama lubi to powtarzać. I że najlepiej dawać z zaskoczenia. (Mam podejrzenia, że może nauczył ją tego Dziadek, który lubił znienacka nas obdarowywać nie chwaląc się tym nikomu, np. kilka razy pojawił się z wielgachnymi torbami książek – tak zaczęła się moja przygoda z czytaniem). W czasie studiów nieraz znajdowałam drobne pieniądze od Mamy albo słodycze wciśnięte w pakunki, które zabierałam z domu i bardzo mnie to wzruszało. Teraz cieszę się, że mogę się Mamie odwdzięczać… i tak mi zostało, że też robię to znienacka.

 

 4. Pogódź się przed zachodem słońca.

Zasada, która bardzo się przydaje w małżeństwie.


5. Najpierw rodzina.

Mama lubi powtarzać, że wszystkie swoje dzieci kocha tak samo. I daje nam odczuć tą miłość w działaniu. Fakt, że wychowała pięcioro dzieci i na pewno nie miała łatwo budzi ogromny szacunek i wdzięczność. A różne trudne momenty w rodzinie dobrze prostują poglądy na to, co najważniejsze.

 

 

6. Zdrowo jest śmiać się ze swoich błędów.

Zdjęcie z nieudanym farbowaniem włosów na blond albo historia o tym jak Mama wysiadła na innej stacji, idąc za zakonnicą krążą po rodzinie i są chętnie opowiadane. Dzięki nim umiem i lubię śmiać się z siebie.

 

 

7. Opowiadanie historii łączy.

Moja Mama jest świetna w opowiadaniu historii z różnych momentów rodziny. O tym jak moja mała siostra chodziła po świeżo budowanym piętrze domu, jak zgubiłam się w szpitalu, jak Mama mimo zakazu wpadła na porodówkę „bo przecież jest Babcią” albo jak pierwszy raz jechała motorem i nie umiała się zatrzymać. Gdy się spotykamy czasem zaczyna się wymiana „a pamiętacie jak…” Do tych historii dołączają nowe – ze ślubów, narodzin, albo takie zwykłe, codzienne.

 

8. Każdy ma swoją historię i nie Tobie ją oceniać.

Jako dziecko przysłuchiwałam się kiedyś, jak Mama rozmawia z kobietą na przystanku. Rozmawiały pół godziny zanim przyjechał autobus jak najlepsze koleżanki. Kiedy spytałam ją później kto to, odpowiedziała, że pierwszy raz widzi kobietę na oczy. I z tym obrazem łączy mi się taki autentyczny kontakt. Pojedyncze, nawet przypadkowe spotkanie, które może być ważne. I to, że każdy jest  widziany. Nawet jeśli ma jakąś trudną historię, to nie naszą sprawą jest ją oceniać. I tę lekcję cenię chyba najbardziej.

 

A Ty za co jesteś wdzięczna/-y swojej Mamie?

Zadzwoń. Napisz. Podziękuj.

***

Jeśli nie chcesz przegapić nowych wpisów, zapisz się do newslettera albo polub mój fanpage.