Czy jesteś na wyłączność?
|
zdj. Morgan Sessions/unsplash.com
|
Scena z dzisiejszego tramwaju: Dziewczyna i chłopak siedzą naprzeciwko siebie. Oboje ładni, opaleni, weseli. Ona głośno rozprawia, pokazuje coś w telefonie, on ciszej odpowiada. Ona zakłada nogę na nogę w krótkiej sukience, rozszerza nogi, znowu zakłada, śmieje się, chyba zauważyła, że jego to dekoncentruje. Wreszcie chłopak bez słowa i zdecydowanym ruchem poprawia jej sukienkę, naciąga w dół, łączy jej kolana. Takie milczące „opanuj się kobieto”. Krótka scena jakich wiele. Ale bardzo mnie urzekł ten jego zdecydowany ruch.
Według Sternberga miłość składa się z 3 czynników: namiętności, intymności i zaangażowania (więcej tutaj).
Chłopak z tramwaju walczył o intymność. Wyłączność. Bycie jej tylko dla niego. Zachowywanie takich kawałków ciała, które tylko on widzi. Takich myśli i spojrzeń, które są tylko dla jednej osoby i na osobny czas.
I nie, nie podglądam ludzi w tramwajach. Ani nie narzekam „jaka ta dzisiejsza młodzież”. Ale gdy widzę dziewczynę w spodenkach, które odsłaniają jej ćwierć pośladka albo sceny jak dziś w tramwaju, to jestem zadziwiona. Jeśli taki jest objaw bycia staroświeckim, to dobrze, mogę być staroświecka.
Bo moje pośladki ogląda tylko jeden facet. A nawet jak z nim nie byłam, to nie chciałam żeby je oglądali inni.
Bo czułość i intymność są dla mnie najpiękniejsze, jeśli są dla kogoś jednego. Nawet dla kogoś, kogo jeszcze nie ma, na przyszłość.
Cenię sobie bycie na wyłączność.
Długo na nie czekałam i nie dam go sobie zabrać.
Jakie są dla Was granice czułości, których nie przekraczacie publicznie?