W sobotę ożeniliśmy ostatniego wolnego Brata w rodzinie:) Oficjalnie nie ma już wspaniałych genów Biegusów* (*moje panieńskie nazwisko) na wolnym rynku, trzeba czekać aż podrośnie nowe pokolenie naszych dzieci!:) Był czas na spotkania, tańce, dobre jedzenie i zadumę. Jako efekt tej ostatniej nazwałam 3 typy osób wchodzących w małżeństwo. Dziś z przymrużeniem oka krótko o każdym. Może się odnajdziesz w którymś, a może dodasz nową kategorię?
Typ Naiwny
Uważa, że po ślubie nic się nie zmieni. Nie mówi o problemach, bo przecież jakoś to będzie. Wierzy w przeznaczone sobie połówki. Oczekuje nieustającego okresu zakochania z małym przerwami na pracę. Wakacje? Koniecznie na urokliwej wyspie. Przeżywa szok, gdy widzi po raz pierwszy rozczochraną żonę, albo męża w wyciągniętym dresie. Zdecydowanie nie chce myć zębów razem w łazience, robi to dyskretnie, kiedy małżonek skończy, bo to takie nieromantyczne. Dziwi się, że on zupełnie inaczej kroi masło niż „u nas w rodzinie”, ale nic nie mówi. Uważa, że kłótnie niszczą związek. Chce wyprowadzić się do mamy, kiedy pokłóci się z małżonkiem w naprawdę poważnej sprawie np. wychowanie dziecka. Czasami niestety się wyprowadza.
Typ Odważny
Czasem taki jest od początku, a czasem to Naiwny po przejściach. Zwykle mówi „Wiem, że będzie ciężko, ale dam radę. Małżeństwo moich rodziców nie było najlepsze, ale moje będzie inne. Będę się bardzo starał. Nie będę mówił o wszystkich problemach mężowi, a już na pewno nie przyjaciołom. Po co niszczyć coś, co jest dobre?” Widzi już, że nie wszystko jest czystym romantyzmem, trudno jest pracować 8h, a potem czekać na drugą połówkę z uśmiechem/obiadem, energią na wyjście do kina albo głęboką rozmowę. Ale się stara. Ma w stosunku do siebie i innych wysokie oczekiwania. Jeśli wakacje to najlepiej za granicą, egzotycznie. Do rozczochrania się należy nadal nie dopuszczać. Ze wspólnym myciem zębów nie ma problemu bo wstaje wcześnie rano, żeby pobiegać, zrobić zdrowe kanapki i przejrzeć maile przed pracą. Kłóci się częściej, ale szybko szuka kompromisów, z którymi obie strony czują się źle („Ty chcesz święta u swojej mamy, a ja u mojej, to zrobimy wigilię u nas”).
Typ Wierzący
Bardzo lubi widok rozczochranej żony/wymiętolonego w dresie męża i poranne przytulanie, co starcza na cały dzień. Myje zęby, mówiąc co trzeba kupić w sklepie. Zamiast romantycznych kolacji je wspólne pożywne śniadania. Kłóci się intensywnie o ważne rzeczy, żeby dotrzeć do sedna, a pierdoły odpuszcza. Zastanawia się, czy to co powie jest dobre, potrzebne i prawdziwe. Nie pozostawia spraw nierozwiązanych, ale czasem przesuwa rozmowę na odpowiedni czas. Przeprasza i przyjmuje przeprosiny 77 razy na miesiąc. Wakacje? Mogą być i w rodzinnej wsi albo w domu, przy remoncie kuchni z wieczornymi maratonami „Przyjaciół”, byle razem i na spokojnie, żeby złapać oddech.
Dlaczego wierzący? Bo wierzy, że się uda. Nie ma na to żadnych dowodów i tylu już się nie udało, ale wierzy. I ciężko pracuje przede wszystkim nad swoją cierpliwością i by słuchać dobrze zanim się zezłości (bo przecież dobrze wie o co jej chodzi!). Szuka pomocy, kiedy trzeba. Zastanawia się nad terapią dla par, jeśli będzie potrzebna. Gdy jest ciężko, przypomina sobie, że przyrzekał, że to na całe życie, a poza tym wie, że cały tłum przyjaciół modli się za to małżeństwo.