Znasz takie sytuacje? Mąż szuka zguby. Za chwilę wychodzicie, jesteście już spóźnieni. Widzisz, że twój ukochany się miota, wreszcie wybucha: „Nie widziałaś mojej zielonej teczki?”
Wchodzisz i w dwie sekundy zostajesz królową sytuacji:
„Tej, która leży przed tobą?” – myślisz i podajesz mu ją z satysfakcją.
I co jakiś czas czujesz swoją moc, znajdując dla niego różne pogubione rzeczy.
Nie złość się na męża, że taki nieporządny lub niedowidzący. Wszystkiemu winna biologia.
Mężczyźni przeszukują pole widzenia bardziej liniowo kawałek po kawałku. Dlatego nie widzą przedmiotów położonych bardzo blisko lub na obrzeżach. To trochę jak patrzenie przez lornetkę w dużym skupieniu.
Kobiety patrzą od razu na całość to tzw. widzenie obwodowe obejmujące kąt nawet do 180 stopni. Tłumaczy się to preferencjami wynikającymi z ewolucji – na polowaniu mężczyźni przeczesywali teren krok po kroku, a potem celowali w skupieniu do zwierzyny. Kobiety przejmujące opiekę nad gospodarstwem i dziećmi miały w polu widzenia szeroki teren, by zobaczyć, czy nie zagraża im niebezpieczeństwo lub drapieżnik. (Być może z tego powodu na zakupach wychodzimy z większą liczbą rzeczy, a nasi panowie idą prosto do celu kupując to, po co przyszli:)
Jak zwykle wytłumaczenia ewolucyjne trudno sprawdzić i potwierdzić, są to tylko hipotezy, ale mogą one dawać pewne ukojenie przy gorączkowych poszukiwaniach a nawet oskarżaniu kobiety, że „chowa różne rzeczy po domu”.
A wy czego ostatnio szukaliście w domu?:)
***
Piszę o psychologii w codziennym życiu ? Jeśli chcesz zostać na
dłużej, zapisz się do newslettera albo polub mój fanpage