[zdj. sxc.hu] |
Niedawno koleżanka spytała mnie, co najbardziej lubię w prowadzeniu szkoleń. Pomyślałam, że chyba moment, kiedy grupa staje się… czymś więcej niż zbiorem mniej lub bardziej przypadkowych ludzi w sali i zaczyna działać razem, tworzy nową wartość, jak smak unikalnej potrawy.
Czasami są to trudne tematy, konfliktowe sytuacje w pracy, ale mądrość grupy zaczyna działać na jej korzyść, np. dzięki różnym osobowościom i punktom widzenia. Trener staje się wtedy mniej potrzebny, jest tylko facylitatorem działania. Nakręca mnie i inspiruje takie uruchamianie potencjału w ludziach. Na jednym z ostatnio poprowadzonych szkoleń, uczestnik odniósł się do grupy, dziękując, że miał okazję pracować „z tak wyjątkowymi ludźmi”. Myślę sobie, że będę trenerem, dopóki będę przekonana o takiej wyjątkowości każdej grupy.