Taksówkarz wita mnie uśmiechem tak szerokim, jakbym była jego zagubionym członkiem rodziny. Coś w tym jest, bo dobrze jest tu wracać.
Energia i luz. Tego mi trzeba. Kontrola celna to grupa rozmawiających ze sobą panów, którzy zupełnie przypadkiem znaleźli się przy pasach z bagażami.
Stara, odrapana ciężarówka pędzi autostradą. Wyładowana meblami, przykryta powiewającym materiałem, który chce odlecieć, związana sznurkami. Kierowca wystawił łokieć, pali ze spokojem.
Energia i luz. I coś jeszcze – zuchwałość, ale nie taka bezczelna, tylko… wystarczająco dobra.
Kilkanaście lat temu gdyby ktoś powiedział mi, że będę prowadzić po angielsku szkolenia dla liderów w Budapeszcie i Buenos Aires, to kazałabym mu się puknąć w czoło. A jak się tu znalazłam? Właśnie dając sobie przyzwolenie na bycie wystarczająco dobrym.
Mój angielski nie jest doskonały. Zawsze jest coś do doczytania i poprawienia w warsztatach. Nie przeczytałam jeszcze polowy książek, które chciałabym znać. I jasne, ciągle coś ulepszam, ale gdybym myślała tylko o tym, czego nie umiem, to nigdy nie odważyłabym się próbować, zmieniać, ryzykować. (Może i nie zaczepiłabym też fajnego chłopaka w liceum, który został moim mężem. ) Ale lubię to co robię, uważam, ze ma wartość i jak to ktoś mądry ostatnio powiedział „mam wiele do zaoferowania, a ludzie wezmą z tego, to co będą chcieli i mogli”.
Ostatnio w ramach próbowania nowych rzeczy zapisałam się na Warsztat Pisania Powieści u Marii Kuli w Perypetiach (zobacz tu co robi Maria) – już się nie mogę doczekać! Czy będzie to dobra powieść? Nie wiem, ale chcę zacząć!
-
Na co sobie nie pozwalasz?
-
Gdzie szukasz bycia jeszcze lepszym? (aż do nieosiągalnego ideału)
-
Czego chciałbyś spróbować?
-
Gdzie potrzebny Ci jest luz argentyńskiej ciężarówki?
-
W jakim miejscu czujesz się u siebie?
-
W czym jesteś wystarczająco dobry/-a?
-
Co sprawia Ci radość? Do czego się uśmiechasz?
[zdj. własne, też wystarczająco dobre]