Para z błyskiem odc. 2 Ania i Michał z Pracowni K.

with Brak komentarzy
para z błyskiem nieplac zabaw
W cyklu „Para z błyskiem” poznacie pary o różnym stylu życia, które łączy jedno: dobra relacja bez lukru i udawania, że zawsze jest kolorowo. Ania i Michał działają razem w Pracowni K., gdzie projektują  Nieplace Zabaw™ – miejsca, które rozwijają kreatywność dzieci. Mają dwóch adoptowanych synków. spytałam ich jak się żyje i pracuje razem.

Jak się poznaliście?

Oj, tu nie będzie fajerwerków ;). Poznaliśmy się w pracy. Dwa lata i parę wydarzeń później pojechaliśmy w gronie znajomych w góry. I tak się zaczęło.

Jak to jest pracować z partnerem nad wspólnymi projektami?

Prowadzenie firmy we dwójkę jest znacznie łatwiejsze niż pojedynczo. Wiem, że nie każdy mógłby pracować ze swoim partnerem. Ale ja nie wyobrażam sobie inaczej. Architektem nie jest się od 9 do 17. Pomysły przychodzą w niespodziewanych momentach. Dzielimy się nimi od razu. Nie musimy czekać do następnego dnia czy przez cały weekend, żeby pochwalić się komuś w biurze. Wiele też spraw załatwia się „przy okazji”.
Połączyła nas pasja, która cały czas się rozwija. Możemy rozmawiać godzinami o nowych pomysłach, projektach, przedsięwzięciach. Nie jest jednak tak, że cały czas pracujemy nad wspólnymi projektami. Czasem dzielimy się nimi. Czasem ja przejmuję kwestie organizacyjne, a Michał stricte projektowe. Staramy się wykorzystać nasze talenty i robić to, co nas cieszy najbardziej. Ja lubię planować i organizować, pisać i nagrywać podkasty. Michał lubi pracować własnymi rękami.

Jak dbacie na co dzień o swoją relację? Jak dzielicie się obowiązkami?

Klucz do sukcesu to nie tworzyć zbyt długiej listy obowiązków, którymi trzeba się dzielić :). Większość spraw domowych załatwiamy „przy okazji”, nie zastanawiając się specjalnie kto teraz ma się tym zająć. Podział niektórych obowiązkach w zasadzie zrobił się sam. Nie znoszę zmywać naczyń, więc tego nie robię. Zajmuje się tym Michał. Sama lubię robić zakupy (bo to dobra okazja na spacer), więc to robię. Nigdy tego specjalnie nie uzgadnialiśmy. To, o co dbamy to podział czasowy. Każde z nas ma 4 godziny na pracę i 4 godziny z dziećmi. I tego pilnujemy. Reszta jest płynna.

Co wam pomaga w edukacji domowej? Jakieś rady dla tych, którzy chcieliby zacząć?

Nie wiem czy możemy udzielać rad, bo jesteśmy w edukacji domowej dopiero od roku i to tylko z jednym dzieckiem. Dopiero od września będziemy łączyć edukację w klasie 2. z edukacją przedszkolną.
Myślę, że trzeba zacząć od zadania sobie pytania: czy mnie to kręci? Czy edukacja sprawia mi frajdę? Obydwoje z Michałem mamy talent learner (wg talentów Gallupa) i faktycznie uwielbiamy się uczyć. Traktujemy edukację domową jako naszą wspólną rodzinną przygodę.
To co dla mnie jest ważne to fakt, że jesteśmy w tym razem. Lubię uczyć się z dziećmi, ale nie chciałabym rezygnować z pracy. Dzielimy się tym po równo. Rok przed rozpoczęciem edukacji domowej zaczęliśmy zastanawiać się jak to ugryźć organizacyjnie. Ile czasu na to potrzebujemy, ile czasu zostanie na pracę, co możemy w tym czasie zrobić i co powinniśmy robić, żeby się utrzymać. Co prawda wiele kwestii wyszło w praniu i wciąż szukamy idealnego modelu biznesowego, ale warto dać sobie czas na przygotowanie. Przede wszystkim potrzeba dużo luzu i elastyczności. Nie wszystko da się przewidzieć.

Czy moglibyście podzielić się swoim doświadczeniem adopcji?

Dość szybko zdecydowaliśmy się na adopcję. Wiele par przez lata stara się o dziecko. My po dwóch uznaliśmy, że szkoda nam czasu, energii i pieniędzy na ciągłe szukanie odpowiedzi o przyczyny niepłodności. Stwierdziliśmy, że ten czas, energię i pieniądze możemy wykorzystać na konkretnego małego człowieka. Był tylko jeden problem – nie byliśmy małżeństwem. Następnego dnia po podjęciu decyzji pojechaliśmy do USC i wybraliśmy pierwszy wolny termin na ślub. Musieliśmy też trochę odczekać, żeby mieć jakikolwiek staż małżeński (takie są przepisy). Kurs przygotowawczy mogliśmy zacząć po roku. Był to ważny moment, okazja do rozmów i przemyśleń. Każdy rodzic powinien przejść taki kurs ;). Po otrzymaniu kwalifikacji czekaliśmy tylko trzy miesiące na wiadomość o Franku. Gdy pojechaliśmy go poznać okazało się, że musimy jeszcze poczekać kilka tygodni, żeby móc go zabrać do domu. To było najgorsze 50 dni w moim życiu. Gdzieś tam na drugim końcu Polski było dziecko, moje dziecko, ale po każdej kilkudniowej wizycie musiałam go zostawić w Domu Dziecka i wracać do Krakowa, i czekać aż jakiś urzędnik przełoży nasz papierek z biurka na biurko. Na szczęście Franek był we wspaniałej rodzinie.  Z Antosiem sprawa wyglądała zupełnie inaczej. Po kwalifikacji czekaliśmy ponad rok, ale od momentu gdy złożyliśmy dokumenty adopcyjne do dnia, w którym mogliśmy go zabrać do domu minęło zaledwie kilka dni. Śmiejemy się, że w adopcji też zdarzają się wcześniaki.

Czy mieliście jakieś momenty kryzysowe? Jak sobie z nimi poradziliście?

Kryzys pojawił się na samym początku. Uratowały nas dzieci, mimo że nie było ich jeszcze na świecie. Spróbuję to wyjaśnić z mojej perspektywy. Wiążąc się z Michałem byłam po rozwodzie. Marzyłam o zostaniu mamą i od początku wiadomo było, że nie interesują mnie związki typu „jesteśmy we dwójkę, a potem się zobaczy”. Dla nas obojga jasne było, że chcemy założyć rodzinę. Pamiętam, że był taki moment, gdy się rozstaliśmy. Trwało to jakąś godzinę, bo potem przyszło otrzeźwienie – przecież ja właśnie z tym człowiekiem chcę stworzyć coś więcej. Do dziś uważam, że wybrałam dla swoich dzieci najlepszego tatę pod słońcem :). W naszym związku jest bardzo dużo miejsca na rozmowy. Jak jest źle – od razu zastanawiamy się co z tym zrobić. Michał jest nie tylko moim partnerem w życiu i w biznesie. Jest też moim najlepszym przyjacielem, z którym mogę porozmawiać absolutnie o wszystkim.

Gdybyście mieli coś poradzić parom, które dopiero zaczynają być razem, to co by to było?

Nie czuję się kompetentna, żeby komuś doradzać w tej kwestii, ale wydaje mi się, że absolutnie kluczową sprawą jest otwarta, szczera rozmowa i jasne ustalenie na czym nam zależy. Jak wspomniałam wcześniej w naszym związku od początku było wiadomo, że chcemy mieć dzieci. I to w miarę szybko. Znam jednak pary, które dopiero po ślubie dowiadują się, że mają w tej kwestii odmienne zdania. Dla mnie to niepojęte.
W naszym przypadku rozmowa jest kluczowa. Nie tylko taka szczera i głęboka. Ale i taka codzienna. Od samego początku gadaliśmy godzinami i tak nam zostało do dzisiaj. Gdy się dużo rozmawia można wiele spraw rozwiązać, zanim przerodzą się w problem.

zdj. Pixel Heart

Koniecznie zajrzyj do Pracowni K. żeby zobaczyć jakie cudne Nieplace Zabaw™ projektują Ania i Michał. Dzielą się też wiedzą, jak urządzać miejsca zabaw dla dzieci, nawet jeśli masz 1m ogródka albo 20 pomysłami na kuchnię błotną.

Jeśli chcesz bliżej poznać ich rodzinę, tutaj znajdziesz więcej historii i pięknych zdjęć.

Jeśli podoba Ci się cykl „Para z błyskiem”, zapisz się na Błyski, by nie przegapić nowych odcinków. Znajdziesz tam też bonusowe materiały o dogadywaniu się w rodzinie.