[zdj. k_vohsen, sxc.hu] |
Wiele osób pyta mnie o jogę, kiedy słyszy, że regularnie ćwiczę: czy warto, czy czuję się zrelaksowana, czy to jest jak medytacja, co mi to daje?
Najpierw może o tym, czym nie jest dla mnie joga. Nie jest poszukiwaniem innej duchowości. Mam swoją własną, chrześcijańską. Nie śpiewam na początku zajęć hymnu na cześć Patanjalego z grupą i nie śpiewałabym nawet gdybym rozumiała symbolikę „dzierżenia w dłoniach czakry, konchy i głowy ukoronowanej tysiącgłową kobrą”.
Joga daje mi natomiast dużo dobrego:
- Trudno to opisać, ale czuję zawsze po zajęciach większą przestrzeń w ciele, na pewno jest to związane z oddechem i rozciąganiem mięśni
- Kształtuje dyscyplinę, zajęcia 2-3 razy w tygodniu po 1,5h tworzą przyjemny rytuał
- Daje energię i lepsze skupienie umysłu, po pracy i jodze mogę aktywnie działać czasem kolejne 8 godzin! I wbrew stereotypowym wyobrażeniom jogina siedzącego i oddychającego bez ruchu, zajęcia są czasem bardzo dynamiczne a pot leje się strumyczkami
- Joga jest piękna! Zobaczcie na jakiekolwiek zdjęcia w internecie – to nie są spoceni ludzie z rozwianym włosem (no może czasami:) jak po zajęciach typu „fat-burning”, ale piękne, silne ciała zdrowych ludzi. Obserwując ciała nauczycieli widzę ich doskonałe zbalansowanie, więc jest do czego dążyć!
- Joga tchnie prostotą! To nie znaczy, że jest prosta, ale że niewiele potrzebujesz, żeby zacząć – kawałek maty, bose stopy, żadnego właściwie specjalnego stroju, stajesz w prawdzie przed sobą jak Cię Pan Bóg stworzył z wszystkimi swoimi krzywiznami i niedociągnięciami:)
- Nagradza za utrzymywanie dyscypliny, mogę poszerzać zakres tych samych pozycji już na kolejnych zajęciach, pokazuje mi jak sama mam wpływ na to, jak się czuję
- Poprawia trawienie (kto mnie lepiej zna, wie ile potrafię zjeść:), prostuje kręgosłup (ktoś dziś nie siedzi przy komputerze sporą część dnia?)
- Pokazuje różne zaniedbane części ciała, uczy pokory i słuchania swojego organizmu, jednego dnia jesteś w stanie coś zrobić, innego nie, możesz się patrzeć na innych, którzy to potrafią, ale w końcu zostajesz sam ze swoimi pokurczonymi ciała, aż się powoli wyprostują w swoim tempie.
- Ćwiczenia w grupie mnie dopingują: „Co? Ja tego nie zrobię jak on zrobił?” „jeszcze potrzymam nogę tak ze 3 sekundy, głupio opuszczać”
- Joga potrafi być zabawna! Kilka złotych haseł z Sadhany w Krakowie, gdzie praktykuję: „Zbyszek prostuj nogę, każdy ma w sobie coś ze Zbyszka, wszystkie Zbyszki prostują nogę”, „Dopiero siódme 'nie mogę’ jest prawdziwe”, „Czujecie drżenie? To noworoczny tłuszcz drży przed spaleniem.”
Przekonałam Was? To może do zobaczenia w gatkach na macie? Dziś namówiłam Narzeczonego i zaczynamy wspólne ćwiczenia w sobotę.