Porozumienie Bez Przemocy – 5 odkryć na całe życie

with Brak komentarzy

Porozumienie Bez Przemocy – 5 odkryć na całe życie

 

Metodę NVC (Non-Violent Communication), czyli Porozumienie Bez Przemocy odkryłam parę lat temu. Korzystam z niej do dziś: na szkoleniach z grupami, w pracy z parami nad usprawnianiem komunikacji, w coachingu, a przede wszystkim w relacjach z bliskimi. Dziś o 5 najważniejszych i najtrudniejszych dla mnie zasadach NVC:

 

 1) Inni ludzie nie są odpowiedzialni za poziom mojego szczęścia.

Niby jasne, ale jak się temu przyjrzeć, to wcale nie jest proste. Ba, dla mnie to najtrudniejsze chyba zdanie, jakie wyczytałam u Marshalla Rosenberga twórcy NVC. Dlaczego? Bo bardzo często myślę i działam na zasadzie:

 

  • „Byłabym o wiele szczęśliwsza, gdyby M. zrobił…..”,
  • „Miałabym super pracę, gdyby tylko moja szefowa…..”,
  • „Miałam taki dobry dzień, a ten gość na światłach go zepsuł…”.
I to „gdyby” staje się dobrą wymówką, aby nie zrobić czegoś trudnego, nowego, niewygodnego. Co dzieje się, kiedy biorę odpowiedzialność za swoje szczęście i działam zgodnie z potrzebami?

 

  • „Poproszę M. o to i powiem dlaczego to dla mnie ważne. Jeśli się nie zgodzi, pomyślę nad innym rozwiązaniem.”
  • „Powiem mojej szefowej co mi przeszkadza, żeby pracować bez stresu i bardziej efektywnie.”
  • „Mam dobry dzień, gość na światłach mnie zdenerwował, ale mi go nie zepsuje”



Jakie jest Twoje „gdybym…”?

 

 2) Z potrzebami i uczuciami się nie dyskutuje.

M. powiedział mi ostatnio, gdy byliśmy w grupie znajomych, że mało na niego patrzyłam. Mogłam się oczywiście nie zgodzić, wyliczyć czas, jaki spędziłam patrząc na niego i innych. Ale inną opcją jest zawsze ciekawość – dlaczego tak się czujesz? Czy potrzebujesz więcej uwagi, czy chcesz, żebym brała Twoje zdanie pod uwagę, czy może okazywała Ci czułość, gdy jesteśmy razem? Zobaczcie ile tu jest możliwości i jak bogatsza może być taka rozmowa od zwykłego „O co ci chodzi? przecież patrzyłam się tak jak zawsze”. Jak to powiedział znajomy zakonnik „Możesz mieć żonę albo rację.”

Pomyśl o ostatnio usłyszanych słowach, z którymi trudno było Ci się zgodzić. Jakie emocje i potrzeby mogły się za nimi kryć? (o konfliktach i potrzebach przeczytasz też tu).

 

 

3) Jeśli o coś prosisz, ale złościsz się, gdy ta prośba nie jest spełniona, to znaczy, że to było żądanie.

Pewnie każdy z nas takie „prośby” słyszy albo ich używa: „Może poszedłbyś ze mną do kina?” „Nie mam ochoty”. „Z Tobą to nie można nic fajnego zaplanować.” Lub w innych wersjach – przecież poczucie winy to wielka broń: „Jeśli tego nie zrobisz, to się wyprowadzę” „Jakby Ci na mnie zależało, to byś to zrobił”. A wg NVC każda odmowa to zgoda na coś innego, w każdym „nie” kryje się „tak” dla czegoś innego. Czyli jeśli nie mam ochoty wychodzić, to może potrzebuję odpoczynku albo innego rodzaju rozrywki. Jest większa szansa, że ktoś zaakceptuje Twoją prośbę, jeśli powiesz, dlaczego to jest dla Ciebie ważne („Chciałabym się dziś zrelaksować, miałam ciężki tydzień, co powiesz na kino?”).

 

 

O co ostatnio prosiłeś? Czy to była prośba? Co zrobiłbyś, gdybyś spotkał się z odmową? 

 

4) Jest wiele strategii na realizację Twoich potrzeb.

To a propos powyższego punktu, bo przecież nawet jeśli powiemy, że coś jest dla nas ważne, to niekoniecznie ktoś spełni naszą prośbę. Pamiętam, że na jednym z warsztatów u Ani Mills i Ewy Orłowskiej (jedynych jak dotąd certyfikowanych trenerek NVC w Polsce) wygenerowaliśmy w 15 minut 75 sposobów na okazanie sobie miłości. Wśród nich były całkiem nowe metody, których warto spróbować (kupowanie sobie kwiatów, masaż, chwalenie siebie, jedzenie z umiarem).

 

Przypomnij sobie swoją ostatnią prośbę: Jaką potrzebę chciałeś przez nią spełnić? O co tak naprawdę prosiłeś? Czasem chcemy, żeby ktoś nam zrobił herbatę, a może chodzi nam o okazanie miłości.  Jakie inne sposoby na realizację tej prośby bierzesz pod uwagę?

 

 

5) Wdzięczność jest dobra dla zdrowia.

 

Badania pokazują, że ludzie, którzy umieją doceniać pozytywne rzeczy w życiu są bardziej szczęśliwi, tworzą lepsze związki, lepiej motywują swoich pracowników (więcej przeczytasz m.in. tu i tu). Polecam książkę Liv Larsson o wiele mówiącym tytule: „Wdzięczność, najtańszy bilet do szczęścia”. Bo to jest właśnie taka „broń”, którą zawsze mamy ze sobą. Sama prowadzę „wdzięczniczek”, w którym zapisuję pozytywne wydarzenia (np.  miła kawa z dawno niewidzianym znajomym, piękne słońce, dobry sen, telefon do Mamy… to może być naprawdę wszystko). Moi Przyjaciele zalewani są też od czasu do czasu niespodziewanym wylewem uczuć mailowym lub karteczkowym.

 

Warto też wyrażać wdzięczność samemu sobie („Co sam ze sobą będę gadał?”) Ano, ciągle gonimy i mamy tyle niedokończonych spraw. A może by tak siąść i pocieszyć się tym, co się dziś udało?

Pomyśl o osobie, która zrobiła coś dla Ciebie i może do tej pory nie wie, że było to dla Ciebie ważne. Powiedz jej o tym.

 

***

Mam nadzieję, że podobał Ci się ten wpis 🙂 Jeśli chcesz zostać na dłużej, zapisz się do newslettera albo polub mój fanpage