Wychodzę do pracy rano, włączam radio w telefonie, odbieram wiadomości, czasem stojąc na przystanku, czasem idąc (tylko patrzeć jak pojawi się aplikacja, która uzależnionych od komórek będzie ostrzegać przed załamaniami chodnika), po drodzę łapię gazetę, którą rozdają na rondzie. W autobusie maile, jeden rozdział książki, fb, przeglądam kalendarz na ten tydzień i nawet nie pamiętam drogi. Potem w pracy kilka zadań i okienek otwartych na raz. Też tak masz? Cierpimy na przeładowanie poznawcze.
Na codzień: Ekrany, dźwięki, zadania, rozmowy, wiadomości ze świata, telefony, maile. Przenosimy się i brakuje nam czasu na… trawienie tych bodźców.
Co tydzień: nowe książki, foldery w komputerze – do przeczytania kiedyś, nowe blogi, nowe strony, tyle ciekawych rzeczy, a ja tak mało jeszcze wiem.
W pracy: kilka zadań na raz i multitasking, który męczy bardziej niż skupienie na jednej rzeczy po kolei. A potem nie mogę sobie przypomnieć o czym rozmawiałam rano albo czy jadłam śniadanie.
Krótki test:
1. Czy potrafiłbyś opowiedzieć komuś o artykule, który czytałeś wczoraj?
2. Czy pamiętasz smak dzisiejszego obiadu?
3.
Wejdź w historię przeglądarki z wczoraj albo z tego tygodnia. Czy
dziwisz się, przeglądając ją? Czy na wszystkich tych stronach chciałeś
być? Co z nich wyniosłeś?
Wejdź w historię przeglądarki z wczoraj albo z tego tygodnia. Czy
dziwisz się, przeglądając ją? Czy na wszystkich tych stronach chciałeś
być? Co z nich wyniosłeś?
Przeładowanie
bodźcami szkodzi naszemu skupieniu, pamięci, zdolności krytycznego
myślenia (jest tyle faktów i opinii, że nie zdążymy sobie wyrobić
własnej). Dodatkowo mamy złudzenie, że więcej wiemy, bo informacje są
łatwiej dostępne, ale mało z nich trafia do pamięci długotrwałej.
bodźcami szkodzi naszemu skupieniu, pamięci, zdolności krytycznego
myślenia (jest tyle faktów i opinii, że nie zdążymy sobie wyrobić
własnej). Dodatkowo mamy złudzenie, że więcej wiemy, bo informacje są
łatwiej dostępne, ale mało z nich trafia do pamięci długotrwałej.
Dotyka to też nasze dzieci – świetnie pisze o tym psycholog Jarek Żyliński w kontekście telewizji i innych ekranów.
„Mózg nastawia się na odbieranie bardzo dużej liczby bodźców w związku
z tym czynności, które wymagają koncentracji na jednym bodźcu stają się
dlań bardzo trudne. Dziecko w takim stanie nie potrafi zjeść spokojnie
posiłku, rysować, koncentrować się na lekcjach i pojedynczych
czynnościach. Odczuwa wtedy nudę. „Włącz mi bajkę do śniadania” czy
próby odrabiania lekcji przy telewizorze to norma przy takim stanie. Przy czym to nie znaczy, że dorobiło się ultramózgu, który sobie
poradzi z multitaskingiem i trzeba po prostu robić trzy rzeczy naraz.
Nadmiar bodźców stresuje i niszczy organizm.”
z tym czynności, które wymagają koncentracji na jednym bodźcu stają się
dlań bardzo trudne. Dziecko w takim stanie nie potrafi zjeść spokojnie
posiłku, rysować, koncentrować się na lekcjach i pojedynczych
czynnościach. Odczuwa wtedy nudę. „Włącz mi bajkę do śniadania” czy
próby odrabiania lekcji przy telewizorze to norma przy takim stanie. Przy czym to nie znaczy, że dorobiło się ultramózgu, który sobie
poradzi z multitaskingiem i trzeba po prostu robić trzy rzeczy naraz.
Nadmiar bodźców stresuje i niszczy organizm.”
Musimy uczyć się wyhamowywać. Jak to mówiła pewna babcia, u której prawie wynajęliśmy kiedyś pokój „o 22 wyciszamy się i wyłączamy internet”. Miała racje, bo ekrany monitorów zaburzają działanie melatoniny, hormonu odpowiedzialnego za rytm snu.
W tym tygodniu powiedziałam sobie dość.
Nie łudzę się, że odetnę się od nadmiaru informacji, ale postanawiam zadbać o swoje uszy, głowę. To kilka moich sposobów, zapraszam Cię do dorzucenia swoich.
1. Wyciągam z uszu słuchawki.
Są takie audycje w Trójce, których z radością słucham i na nie czekam (Z Najwyższej Półki red. Nogasia z red. Mannem, poranne cykle z muzyką, np. Kasi Kowalskiej w tym tygodniu). Czasem wiadomości. Ale gdy to sport, reklamy lub rzeczy, które mnie nie interesują, nie traktuję tego jako szum w tle, ale odłączam się.
2. Słucham odgłosów miasta.
To taka poranna medytacja. Lub popołudniowa. Wolę poranną, bo jest cichsza: ludzie ziewają w autobusie, stukają obcasy, czasami jakiś ptaszor się odezwie. Świeci słońce albo leje. Chcę to czuć i słyszeć, a nie przechodzić mimo tego.
3. Czytam jedną rzecz naraz.
Rano pierwszą rzeczą, którą czytam w łóżku albo na przystanku jest czytanie na dziś (polecam serwis mateusz.pl, który codziennie wysyła na maila czytania na dany dzień) i komentarz do niego (najlepsze wg mnie i codzienne są u o. Kramera). Chwilę sobie o tych słowach myślę.
Potem jakaś książka (dużo się przemieszczam i mieszkam daleko od centrum więc dzięki temu w drodze czytam zwykle jedną książkę na tydzień), czasem gazeta, przejrzenie maili albo facebooka, ale właśnie staram się, aby to była jedna rzecz naraz.
4. Oddycham, wciągam słońce i tlen.
I coraz częściej nic nie robię w drodze albo odpoczywając po południu w domu. Podejrzałam też na blogu BlogOjciec (zaraz Was przeładuję poznawczo, bo dużo dziś linków:) świetny sposób by od 16-20 po powrocie z pracy zanim dzieci pójdą spać, skupić się tylko na nich, na zabawie, odłączyć się od komputerów i telefonów. Dzieci co prawda nie mam, ale pomysł jest świetny, aby porozmawiać z Mężem, potulić kota, pooddychać, najtrudniejsze jest nicnierobienie! (aż musiałam sprawdzić jak się to pisze:)
5. Zwracam uwagę na to jak stoję, jak oddycham, jak idę.
Czy siedzę prosto, czy jest mi wygodnie, może potrzebuję się przejść i przewietrzyć? Czy nie odmawiam sobie picia, siku czy odpoczynku, bo „jeszcze tylko wyślę tego maila”?
6. Nie wierzę w multitasking.
W pracy – staram się robić jedną rzecz naraz. I jeść uważnie, nie przed komputerem, chociaż nie zawsze mi to wychodzi.
7. Wieczorne podsumowanie dnia
Potrzebuję domknięcia. Jakieś mądre słowa, książka, rozmowa, pomyślenie, co było w tym dniu dobrego. Ostatnio też dużo przepraszam wieczorem:)