Mam nadzieję, że gdy pomyślisz o ostatnim Wielkim Poście i Wielkanocy, masz miłe wspomnienia po budzącej się do życia naturze i świętach z rodziną. Mi zostało coś jeszcze.
Pamiętasz, gdy pisałam o zmianie nawyków w poście? O metodach na ich podtrzymywanie pisałam tutaj.
Chciałam, aby ten czas wzmocnił moją dyscyplinę i w ramach hasła „Żryjcie cukierki w poście, ale sobie przebaczajcie” dał jakieś dobro światu. Jak to ja, zrobiłam więc Excela i zaznaczałam przez 40 dni jak mi idzie z jedzeniem cukru tylko w weekendy, byciem dobrą żoną, ćwiczeniem 20 minut dziennie, rezygnacją z kawy, po której się źle czułam.
I co się stało? Niektóre z tych nawyków zostały mi do dziś.
Może to magia Excela pomogła wyrobić mi nawyk. Robienie tego pomimo zmęczenia. Popełnianie błędów i wracanie do tego, co chcę zmienić.
Bo jasne, że nie wszystko mi wychodzi.
Jędzowatą żoną nadal bywam. Ale szybciej mówię „przepraszam”. (To chyba trudniejsze słowo niż największe łamańce językowe typu„deoksyrybonukleinowy”)
Jogę nadal ćwiczę 20 min. dziennie, ale gdy któregoś dnia nie mam na to siły, nadrabiam kolejnego dnia 40 minut. (Aktualnie jestem na zeszłym poniedziałku, hehe więc mam tydzień zaległości, ale regularnie je nadrabiam. Lubię widzieć zielone kratki w Excelu:)
Co najbardziej przerażające, nawet tego cukru mniej mi się chce! Nie sięgam już machinalnie po coś słodkiego po obiedzie. Idę się przejść albo jem jabłko. Czasem oczywiście niszczę z pomocą męża czekolady, które są w domu, ale to dlatego, żeby kolejnego dnia nie kusiły:)
Co mi pomogło?
Nie żadna tam motywacja. Motywację miewałam rzadko.
Pomógł mi skutek, a nie przyczyna.
Bo dobrze się czuję, gdy zmuszam się do robienia tego, co postanowiłam.
Gdy nie idę spać pogniewana z mężem i trochę się potulimy mimo zwariowanego dnia.
Gdy nie boli mnie szyja, bo znalazłam czas żeby się porozciągać 20 minut dziennie. (a moja szyja doskonale wyczuwa kiedy olewam zdrowie, już po 2 dniach mówi do mnie „heloł, chyba o czymś zapomniałaś?”).
Nie mam żadnych wielkich porywów ale codzienne starania. I tego śmiesznego Excela:) Ale chciałam się tym podzielić, bo może ktoś z Was walczy właśnie z jakąś dietą albo zmianą nawyków. Trzymam kciuki!
A ty? Masz jakieś swoje sposoby na dobre nawyki? Zostają u Ciebie na dłużej?
Jeśli nie chcesz przegapić kolejnych wpisów, zapisz się do newslettera (wysyłam bonusy, polecam książki) albo polub mój fanpage